W Rajsku złota polska jesień ustąpiła już miejsca listopadowej szarudze. Soczyste odcienie zieleni zaczęły się cofać i zgodnie dążą do jednolitej szarości. Niebawem przejdą w monochromatyczną czerń i biel zimy. Jest cicho. Mgła jak wata w oknach wiejskiej chaty wycisza i tłumi wszystkie dźwięki. I tylko skrzeczenie ptaków od czasu do czasu przerywa tę ciszę, co wydaje się jakimś nietaktem, niepożądanym dysonansem. Wąwóz też otulony. Wyścielony liśćmi, które jako ostatnie jeszcze zachowały resztki ciepłych barw – jak drogim, tureckim dywanem, co to trochę żal stąpać po nim w butach. To będzie dobre miejsce do życia.