Mam problem ze zdjęciami z Portugalii, z której dopiero co wróciliśmy. Mam problem ze zdjęciami z Portugalii, bo jest ich za dużo. Nie wiem jaki klucz dobrać, co pokazać – czy rodzinnie-urlopowo, czy krajobrazowo? Czy może moje uliczne zmagania z poszukiwaniem decydującego momentu powinny mieć pierwszeństwo? A może czarodziejskie, zamknięte w szklanych kulach krajobrazy lizbońskiego oceanarium? Nie ma jednej, wystarczająco dobrej odpowiedzi, żadna odpowiedź nie daje rozwiązania. Wybrałem więc na początek jedno zdjęcie, które zawiera w sobie cząstkę tych poszukiwań – jest i rodzinnie i ulicznie i pamiątkowo. Lizbona.
Jedno jest pewne – gdy wywołam filmy naświetlone aparatem analogowym, gdy poskanuję średnioformatowe ilfordy i kodaki dylematów będzie o wiele mniej i wszystko będzie łatwiejsze. To jest też ta rzadko doceniana przewaga analoga nad cyfrą – less is more.