Szukałem klucza – jak pokazać to miasto. I chyba nie da się zacząć inaczej jak od metra. Codzienne spotkanie z kontrolerami, zjazd schodami, pociąg jak lewiatan i siedzące na wprost, wpatrzone przed siebie portrety. Czemu ludzie, gdy na schodach, zjeżdżają kilkadziesiąt metrów w dół czy w górę nie patrzą na tych jadących z przeciwnej strony? Miejsce do obserwacji idealne. Taśmociąg sunie powoli – na tyle powoli, by zdążyć popatrzeć na sunące w drugą stronę twarze, ale na tyle szybko, by nie zdążyć ich zapamiętać… Czemu na siebie nie patrzą?
Podróżowanie metrem po Budapeszcie jest bardzo wygodne – szybkie, sprawne, nie traci się czasu na stanie w korkach i można łatwo przenieść się z jednej części miasta do drugiej. Ceną jest utrata możliwości lepszego poznania miasta. Nie poznaje się go tak dobrze, jak wtedy gdy przemieszcza się po nim tramwajem, autobusem czy najlepiej – pieszo. Szybkość, tempo przemieszczania się w zamian za poznanie. Takie czasy – poznajemy wszystko pobieżnie, bo nie ma czasu, bo już trzeba pędzić do następnego punktu. Brak czasu na refleksję, na zachwyt nawet.
Brawo Jacku! Wspaniałe zdjęcia.
o całe dwa dni za wcześnie pokazane ;P
Bardzo dobrze wyczuwalny klimat wielkomiejskiej samotności i przygodności spotkań. Na 6 zdjęciu nawet dziewczyna na plakacie wydaje się osamotniona i bezbronna. Wzrusza mężczyzna na 10.
5 – świetne; nie wiem, jak zrobione – strzał z biodra? Czapka-niewidka?